Chciałbym przekazać Ci moje dwa grosze na temat wyjazdu na Xbox One oraz kolejne wywiady i filmy o geekach z gier, które widziałem w ciągu ostatnich kilku dni. Nic, co widziałem podczas konferencji, nie zaskoczyło mnie nawet nieznacznie. Co więcej, nic, co widziałem lub słyszałem, nie miało na mnie żadnego znaczącego pozytywnego ani negatywnego wpływu. Gdybym musiał podsumować moje przemyślenia na ten temat jednym słowem, powiedziałbym: „Obojętny”.
Zanim przedstawię moją wstępną salwę, pozwólcie, że wyjaśnię, że nie usprawiedliwiam działań (lub braku działania) Microsoft. Jednak wierzę w ogólne poczucie rozczarowania - lub złości w cięższych przypadkach - wśród podstawowych graczy jest to, że albo nie widzą pisma Microsoftu na ścianie, albo nieco przesadzają z niekompletnymi informacjami. Mówiąc prościej, myślę, że rozczarowany i zły tłum mógł zrobić znacznie lepszą pracę, zarządzając ich oczekiwaniami.
Firma Microsoft nie była nieśmiała, subtelna ani skryta w swoich planach wykorzystania kolejnego Xboksa do posiadania salonu i służyć jako centralny węzeł do przekazywania wszystkich form rozrywki do jak najszerszego grona odbiorców. Mając to na uwadze, nie sądzę, aby pierwsze 20 minut konferencji było niespodzianką dla każdego oglądającego - głównego gracza lub w inny sposób. Konferencja Microsoftu wyraźnie nie dotyczyła graczy. Chodziło o to, by zachwycić (lub nie wkurzyć) swoich akcjonariuszy i osoby zainteresowane, aby zobaczyć, jak Microsoft może ewoluować poza platformę gier wideo. I szczerze mówiąc, my, gracze, nie powinniśmy oczekiwać, że ta konferencja będzie czymś więcej niż to, co właśnie opisałem. Powinniśmy to zobaczyć.
Nie chcę głosić ani sugerować, że ci z nas, którzy nie byli nadmiernie rozczarowani lub źli, są w jakiś sposób lepszymi ludźmi niż ci z was, którzy byli wkurzeni. Całkowicie rozumiem, w jaki sposób ujawnienie było dla tych z nas, którzy nie przejmują się skypowaniem, tweetowaniem lub oglądaniem telewizji przez nasze Xboksy. W związku z tym podzielam twoje poglądy. Nie obchodziło mnie używanie mojej następnej konsoli do gier do robienia czegokolwiek poza grą. Do licha, nawet nie mam telewizji kablowej, więc pierwsze 20 minut tego wydarzenia nawet nie dotyczyło mnie.
Dzielę się także obawami dotyczącymi problemów związanych z zawsze dostępną, zawsze dostępną i używaną grą. Jednak, jak wyraźnie podkreślił wywiad między Adamem Sesslerem i Mattem Booty, Microsoft nie wie dokładnie, co zrobi w tych obszarach. Radziłbym wszystkim, żeby po prostu zachowali spokój, dopóki Microsoft tego nie załatwi. Jeśli potwierdzą, że wszystkie rzeczy, których nie chcemy, będą rzeczywistością, następnie nie krępujcie się, aby wykurzyć piekło.
W temacie opłat za grę używaną chciałbym podzielić się nieco szaloną teorią, którą mam. Chociaż nie wierzę, że tak się stanie, wierzę, że Microsoft przynajmniej bawił się tym pomysłem. Co jeśli Microsoft chce włamać się na rynek używanych gier? Czy nie byłoby bananów, gdyby rozpoczęli własną usługę wymiany gier za pomocą swojej strony internetowej i stacjonarnych sklepów Microsoft? Mogą pobierać opłatę za korzystanie z wcześniej zakupionych gier zakupionych u innych sprzedawców, jednocześnie udostępniając kody wymienialne graczom, którzy kupują używane gry w sklepie Microsoft, co pozwala im zrzec się opłaty za grę. Wiem, że to szalony strzał, ale interesuje mnie, jak to się dzieje.
All-in-All, ujawnienie było dokładnie tym, czym ja bym to zrobił. Myślę, że Microsoft jasno dał do zrozumienia, że Xbox i cała społeczność graczy nie są już tylko rdzennymi graczami. Myślę, że zrobilibyśmy sobie wspaniałą usługę, aby to rozpoznać i pogodzić się z faktem, że teraz będziemy musieli dzielić się naszym ukochanym czasem z matkami w piłce nożnej i graczami, których pierwszym doświadczeniem w grach był Angry Birds. Im szybciej zaakceptujemy naszą nową rzeczywistość, tym szybciej będziemy mogli lepiej zarządzać naszymi oczekiwaniami i uniknąć przyszłej frustracji.