Jako gracze nie jesteśmy obcy grze w winę.
Ilekroć ma miejsce tragedia, ludzie (co zrozumiałe) szukają przyczyny. Gry wideo są łatwym celem; przyzwyczailiśmy się (i niestety nawet tego oczekujemy) przynajmniej kilka osób, które sugerują, że gry odgrywały rolę.
Zaskoczyło mnie to, że tym razem, kiedy ludzie zaczęli wskazywać palcem na gry wideo, ktoś rzeczywiście się odezwał przeciwko to.
Gabe Rottman na ACLU napisał o niebezpieczeństwach związanych z obarczaniem winą gier wideo - nie dlatego, że jest graczem, ale dlatego, że jest to nieuzasadniona logika, która stanowi potencjalnie niebezpieczny precedens.
Najważniejsze jest to, że zarówno problem funkcjonalny (nie jest jasne, czy cenzura dobrze by zrobiła), jak i fakt, że brutalne gry wideo mogą rzeczywiście mieć jakąś wartość społeczną, sugerują, że rodzice to ci, którzy muszą nadzorować konsumpcję mediów przez dzieci.
Daj swojemu artykułowi lekturę, to rzadkie, racjonalne podejście do skrzyżowania gier i społeczeństwa.
Źródło