„Mama i przecinek; kiedy dorośniesz i będziesz się starać”; Jako babcia i gracz oraz quest; Prawdopodobnie nigdy i przecinek; Drogi

Posted on
Autor: Monica Porter
Data Utworzenia: 22 Marsz 2021
Data Aktualizacji: 19 Grudzień 2024
Anonim
„Mama i przecinek; kiedy dorośniesz i będziesz się starać”; Jako babcia i gracz oraz quest; Prawdopodobnie nigdy i przecinek; Drogi - Gry
„Mama i przecinek; kiedy dorośniesz i będziesz się starać”; Jako babcia i gracz oraz quest; Prawdopodobnie nigdy i przecinek; Drogi - Gry

Zawartość

To pytanie zostało zadane przez mojego 33-letniego syna nie tak dawno temu. Mój mąż zażartował: „Czy poznałeś swoją matkę?” Ponieważ to go na chwilę zamknęło (ciężko to zrobić, gdy jest na rolce), odpowiedziałem szybko: „Nigdy”. Retorta, która uformowała się w jego umyśle, najwyraźniej zamknęła się, gdy jego usta zamknęły się, wraz z oczami, i po prostu zwiesił głowę i potrząsnął nią z rezygnacją.


Jestem graczem. Mam 56 lat, mam 2 dzieci i 7 wnuków, młodego męża, którego poznałem podczas gry, i młodego spojrzenia na życie.

Gram głównie w World of Warcraft i mam tylko ponad 7 lat. To jest klinkier. Mój syn, ojciec trójki dzieci, który gra godzinami w Assassin's Creed, chce, żebym „zachowywał się jak mój wiek”. Jednak nie rozumie, dlaczego gram. W rzeczywistości wdaliśmy się w dość gorące dyskusje na ten temat.

Jedna z naszych debat dotyczy koncepcji moich „przyjaciół” w grach, w które grałem, oraz społeczności, w których byłem.

Zaczęło się ponad 15 lat temu na forach społeczności Lycos, gdzie stworzyłem fabułę, do której przyczyniło się wielu członków naszej społeczności. Kiedy Lycos zakończył swoje społeczności, byliśmy zdruzgotani. Mój post zawierał ponad 4000 odpowiedzi przyczyniających się do fabuły opartej na fantazji. Ale pozostaliśmy w kontakcie przez chwilę. Jeden członek jest nadal przyjacielem mojej córki i mnie po tych wszystkich latach i spotkaliśmy się twarzą w twarz.


Kolejną grą, w którą grałem i współautorem fabuły, jest gra o nazwie Sleuth: Noir. To znacznie prostsza gra stylistyczna, ale istnieją gildie z prywatnymi forami, a także publiczne fora dla wszystkich graczy. Spotkałem tam cennego przyjaciela, który współpracował ze mną nad bardzo zaangażowaną fabułą, zgodnie z duchem gry, w którą graliśmy. Zorganizowałem nawet pierwsze (i jak dotąd) spotkanie graczy. Ośmiu z nas pojawiło się z całego kraju i świetnie się bawiło. Niestety, zachorowałem, aby kontynuować i nigdy nie było innego spotkania. W tym czasie grałem również w D&D. DM zagrał Sleuth i zaprosił mnie do gry z jego grupą online.

Kochałem te wszystkie gry i społeczność Lycos, ale głównie to, co kochałem, to ludzie, których spotkałem.

Są tym, co sprawiło, że grałem i wracałem. Moja córka rozumie, mimo że nigdy nie grała w żadną z gier (i stała się zbyt zajęta, aby społeczności stały się samotną matką 4 córek). Mój syn nie jest taki wyrozumiały. On mówi,


„Nigdy nie spotkałeś tych ludzi, z którymi grasz. Nie znasz ich! Jak mógłbyś poznać ludzi, których nie spotkałeś?”

Odpowiadam,

„Nie masz pojęcia! Grasz tylko w gry w stylu strzelanki z perspektywy pierwszej osoby. Współpracujesz ze swoją postacią, questem, walczysz, wygrywasz lub przegrywasz. I robisz to w kółko, dopóki nie osiągniesz tego i wygrasz gra, a potem gotowe. Poczekaj na pojawienie się następnej wersji. ”

Wzruszy ramionami i powie:

„Cóż, tak. Tak powinno być”.

A ja odpowiadam

„Gram, ponieważ mam okazję poznać ludzi z całego świata, z którymi nigdy nie spotkałbym się”.

(Podobnie jak wspaniały młody człowiek z Turcji, którego poznałem grając w Sleuth), gram, ponieważ mam interakcję z ludźmi, których poznałem i kocham szczerze jako przyjaciele. Więc kiedy upiera się, że „nie możesz znać ludzi, których nigdy nie spotkałeś!” Podam tę samą odpowiedź, którą podałem w ostatnim komentarzu:

„Znam tych ludzi, serce i duszę. Być może nigdy nie spotkałem ich twarzą w twarz, ale czasami znam ich lepiej niż tych, którzy znają ich twarzą w twarz w prawdziwym życiu”.

Kiedy szukamy razem, lub razem bierzemy lochy, albo po prostu rozmawiamy na czacie (lub na Vent), łączymy się.

Łączymy się częściowo, ponieważ nie ma „okładki” w książce do oceny.

Nie ma „rasy”, nie ma „orientacji seksualnej”, nie jest zbyt gruba, zbyt brzydka, zbyt nerwowa itd. Przez większość czasu nie ma możliwości stwierdzenia, czy postać kobieca lub męska jest w RL mężczyzną czy żeńska, gejowska lub prosta, biała, czarna, brązowa, czerwona lub różowa z fioletowymi polkadotami. I, szczerze mówiąc, większość nie przejmuje się tym! Nikt mnie nie osądza, ponieważ jestem gruby i niepełnosprawny w RL, traktują mnie tak, jak ja. Z szacunkiem i troską. A kiedy razem szukamy i prowadzimy lochy lub rajdy, jesteśmy drużyną.

Nasza Gildia stała się rodziną, klanem, wioską. Wygrywamy zawsze. Bez względu na to, czy pokonamy bossa, czy ukończymy quest za pierwszym razem. Za każdym razem, gdy idziemy trochę dalej, wszyscy wygrywamy. Cieszymy się z tego sukcesu. Jest to coś, czego nie widać w miejscu pracy RL. Albo w ogóle w RL. W grze możesz być KAŻDY, nawet jeśli nie jesteś nikim (lub tak się czujesz), w prawdziwym życiu. Twoja misja i zleceniodawca odnoszą się do ciebie jako Bohatera. Prowadzisz lochy z innymi i wygrywasz, jesteś WSZYSTKIMI Bohaterami. Gratulujesz sobie nawzajem, komplementujesz się nawzajem w dobrze wykonanej pracy. A może nie wygrywasz, ale twoi koledzy z gildii nie obwiniają się za porażkę, pytasz się wzajemnie: „Co powinniśmy zrobić inaczej?” „Jak możemy lepiej planować?” (Pugs - Pick Up Groups - to często inna sprawa, jeśli nie wygrasz)

Jestem GM dla mojej gildii. To skrót od Guild Mother, a nie Guild Master.

Jestem Den Mother dla ponad 400 członków, w tym wielu alków, w wieku od 13 lat (łącznie 3 nastolatków), do 78 lat. A mój syn chce wiedzieć, kiedy dorosnę. ;) Większość naszych członków ma kategorię wiekową 30-40 +, a wielu z nas ma 50 lat. Mamy Ventrilo, stronę internetową i fora.

Cieszymy się z siebie i innych firm i ciężko pracujemy, aby zbudować spójny zespół do rajdów, którego niektórzy z naszych członków nigdy nie zrobili. Ale jesteśmy zwykłą, wyluzowaną, kochającą zabawę gildią. Tak, chcemy atakować, ale nie skupimy się na tym, z wyjątkiem wszystkiego innego i staniemy się tym, co żartobliwie określam jako „Rabid Raiders” (wspomniany w komentarzu do innego tematu), prawdopodobnie nie jesteśmy stanie się także sławną gildią. To nie jest nasz cel. To jest gra. Gramy, żeby się dobrze bawić i być z przyjaciółmi, którzy są podobni do umysłu i duszy.

„Kiedy będziesz dorosła, mamo?”

... mój syn w końcu znowu pyta. Wyciągam rękę, by delikatnie pieścić twarz mojego ukochanego syna, „Prawdopodobnie nigdy, Miłość”, odpowiadam, potrząsając głową z łagodnym uśmiechem „Prawdopodobnie nigdy”. Wzdycha, potrząsając głową z irytacją, a potem ściska mnie blisko, „Kocham cię, mamo”. Przytulam go mocno, szepcząc,

„Wiem, Dearheart. Ja też cię kocham”.