Zawartość
- Kolorowy świat wypełniony kiepską rozgrywką i przeciętnością.
- Platformówka też nie jest szczególnie zabawna.
- Po 2 lub 3 godzinach zmagania się z uszami w końcu zacząłem grać na wyciszeniu.
Kolorowy świat wypełniony kiepską rozgrywką i przeciętnością.
The Last Tinker: City of Color to platformówka z lekkimi elementami akcji. Ma jasny i żywy świat, który wygląda, jakby był zrobiony z kartonu, a to wszystko, co można powiedzieć o tym, że nie jest negatywne.
Walka jest powtarzalna i nie robi nic, by zainspirować gracza do inwestowania w kupowanie nowych ruchów dla ich postaci. Możesz po prostu kliknąć lewym przyciskiem myszy, aż wszystko zginie. Od czasu do czasu atakujesz wrogów z tarczami, ale musisz tylko przytrzymać lewy przycisk myszy, aby się przez nie przebić. Wrogowie też nie są pamiętni ani pomysłowi, są też ci, którzy strzelają do ciebie, faceci, którzy walczą z tobą i ci wielcy faceci, którzy zabijają wiele razy.
Platformówka też nie jest szczególnie zabawna.
Przytrzymaj spację, a gra zajmie się resztą. Są szybkie szyny do szlifowania, które pomagają przejść przez poziomy i są zaśmiecone pułapkami, których można uniknąć. Uderzanie w znaki powoduje niewielkie obrażenia i tak naprawdę nie stanowi problemu, ale inne przeszkody, takie jak krzewy, natychmiast cię zabiją, zmuszając cię do powrotu na początek szyny, aby zacząć od nowa. Nie wierzę, że przysiągłem tak mocno w krzakach w całym moim życiu.
Fragmenty gry wymagają użycia grzyba w celu oczyszczenia gruzu i otwarcia bram. Możesz rzucać w niego kulami koloru, aby sprawiał, że wykonuje różne czynności, na przykład czerwony, powoduje, że wydziela wybuch, jeśli jest w swojej maleńkiej formie. Był szczególny moment, w którym został schowany za ścianą z małym pęknięciem, gra wyraźnie chce, żebyś rzucił w niego piłką, aby zniszczyć mur i uwolnić go. Nie ma problemu, z wyjątkiem tego, że automatyczne kierowanie gry powoduje wybranie części grzyba, której nie można trafić bez względu na to, gdzie stoisz w stosunku do pęknięcia. Spędziłem większą część trzydziestu minut, próbując zdobyć piłkę, żeby go uderzyć, ale bez skutku.
Spędziłem większą część trzydziestu minut, próbując zdobyć piłkę, żeby go uderzyć, ale bez skutku.W grze jest jakaś historia, ale trudno ją śledzić, ponieważ nie ma głosu, zamiast tego bohaterowie chrząkają i hałasują. Na początku nie jest to nic wielkiego, ale kiedy grasz w gry godzinami, nie sposób nie zauważyć. To nie znaczy, że gry bez aktorów głosowych są straszne, Mario i Zelda są świetnymi przykładami, jak to zrobić dobrze, ale postacie w The Last Tinker sprawiają, że nieustannie irytujące, wysokie i powtarzalne chrząknięcia.
Po 2 lub 3 godzinach zmagania się z uszami w końcu zacząłem grać na wyciszeniu.
The Last Tinker: City of Color to gra, która powinna być rozgrywana tylko w 15-minutowych seriach, więcej czasu spędzonego na niej i natychmiast staje się jasne, że ta gra nie jest warta twojego czasu ani uwagi. Zaoszczędź pieniądze na coś, co zasługuje na grę.
Nasza ocena 3 Najlepsza gra na wyciszenie.