Niektórzy tak mówią World of Warcraft to uzależnienie, ale wiem, że to kłamstwo. Wiem to głęboko World Of Warcraft to sposób na życie, to ciągle zmieniający się świat, podobny do naszego, pełen prawdziwych ludzi i prawdziwych doświadczeń. Poznałem wielu dobrych ludzi World of Warcraft, niektóre, które zdecydowanie nazwałbym dobrym przyjacielem. Inni odnaleźli miłość World Of Warcraft i weszli razem w związek, niektórzy nawet żenią się. Ale dość tego, wszyscy przybyliście tutaj, aby usłyszeć epicką historię. I właśnie to zamierzam ci dać.
Cofnijmy się w czasie, jakieś dwa lata temu. Powrót, kiedy najazd Duszy Smoka był aktualną zawartością gry końcowej World Of Warcraft. Zanim Garrosh ukradł serce Pandarii. Przed nami mistrzowie pokonali Króla Grzmotu i jego niekończącą się armię żołnierzy. Zanim pokonamy nasze największe lęki, wątpliwości i nienawiść do siebie nawzajem. Był strach Skrzydeł Śmierci i jego sługusów.
Jeden z sojuszników Deathwinga, Ragnaros, władca ognia, najechał Górę Hyjal, aby zniszczyć drzewo świata. Ale dzięki naszym dzielnym wysiłkom i niezachwianej odwadze nie tylko pokonaliśmy pana ognia, ale uratowaliśmy również Górę Hyjal.
A to, moi przyjaciele, zaczyna się moja historia:
* Przejście marzycielskiej kolejki do kolejki *
„Po kim idziemy dalej?” Zapytałem, wycierając krew Shannoxa z mojego ostrza. Po chwili zwróciłem się do przywódcy rajdu, aby zapewnić go, że rzeczywiście z nim rozmawiam, a nie głośno dla siebie. Dołączyłem do doskonałej grupy najeźdźców, których znalazłem na OpenRaid.org, cudownie pomocnej stronie dla każdego gracza World of Warcraft szukającego osiągnięć i nie tylko.
„Chodźmy na Alysrazor” zasugerował Raid Leader. Wiedziałem, że nie chce zajmować się lordem Rhyolithem i jego mechanikami, i szczerze mówiąc, ja też nie. Nie w tym momencie.
Chociaż zapominam o specyficznym składzie naszej grupy, wiem, że było dwóch uzdrowicieli, dwa czołgi i sześciu dilerów obrażeń. Razem wspięliśmy się i ruszyliśmy naprzód, ku naszej nadchodzącej zagładzie. Dwa gigantyczne ogniste ptaki i ich panowie stali między nami a Majordomo Staghelmem, prawą ręką Ragnarosa. Staghelm wziął garstkę druidów Hyjal jako ofiary dla swojego pana.
Zatrzymaliśmy się przy wejściu do zatoki i zsiedliśmy. Czołg wojownika szybko zaatakował jednego z mistrzów ognistych ptaków, piromanty. Ogłuszając go, przeskoczył w stronę drugiego. Odbijając kulę ognia swoją tarczą, wylądował przed oszołomionym mistrzem i zaczął gorączkowo machać mieczem. Lodowa lanca przeleciała obok mnie i uderzyła w jednego z mistrzów, a następnie w chaos i salwę strzał. Spojrzałem w lewo i zobaczyłem, że paladyn wspina się po stronie ognistego ptaka, gdy wypluwa z jego ust gigantyczne kule ognia, po prawej myśliwy robi to samo.
Stałem tam zdumiony szybkością, mocą i precyzją tej grupy. Czułem się jak ryba bez wody, grałem teraz w wielkich ligach.
"Uważaj!" mag krzyknął zza mnie. Podniosłem wzrok i zobaczyłem nie jedną, ale dwie kule ognia, które zmierzały w moją stronę. Szybko przeczytałem głośno runę i otoczyła mnie zielona tarcza. Skuliłem się ze strachu, mając nadzieję, że tarcza wchłonie większość niebezpieczeństwa. Pierwsza kula ognia trafiła i rozproszyła się po tarczy. Wstrząsający podmuch wstrząsnął moimi zębami. Druga kula ognia uderzyła, niszcząc tarczę, gdy wybuchła. Fala uderzeniowa rzuciła mnie z powrotem w kierunku Czarnoksiężnika.
Zakaszlałem, próbując oddychać przez ból.
„Zdobądź głowę w grze, Une!” Czarnoksiężnik krzyknął, wyciągając rękę, żeby mi pomóc.
„Przepraszam, to się nie powtórzy”. Powiedziałem, kiedy się odkurzyłem.
„Upewnij się, że nie!” Przywódca rajdu spojrzał na mnie groźnie.
Kiwnąłem głową i wycofałem miecze, czekając, aż ostrzał ognistych kul zostanie prawidłowo skierowany na ich cele; Kupa świeżych jaj firebird, po jednym z każdej strony zatoczki. Kiedy wiedziałem, że wybrzeże jest czyste, szybko pobiegłem, by pomóc Wojownikowi. Przywołałem wyjące wiatry Northrendu, by schłodzić moich wrogów do kości i przeciąć ich zdrowie, uderzając mrozem.
Gdy zginęli mistrzowie ptaków ognistych, tak samo jak partie jaj. Pozostały tylko osłabione ogniste ptaki, które mag i łowca ukończyli. Następnie pospieszyliśmy z pomocą druidom Hyjal, mając nadzieję, że zaskoczymy Majordomo Staghelma. Ale wiedział bardzo dobrze, że przyjdziemy i zakorzenił nas wszystkich na miejscu.
Fala śmiechu odbijała się echem w ognistych krainach.
„Ty ...” Staghelm zaczyna „Jesteś za późno”. mówi, strzelając strzałem w kierunku druidów Hyjal, zabijając ich wszystkich. Pochyla się przed nami i teleportuje się.
Ziemia zaczyna łomotać i rozglądam się za zainteresowanymi sojusznikami. Wszyscy stoją, gotowi do natychmiastowego zauważenia, zdałem sobie sprawę, że powinienem zrobić to samo. Eksplozja stopionego ognia i ziemi wybucha przed nami, gdy niegdyś szlachetna Alyrsa odrodziła się teraz z płomienia, jako Alyrsazor.
„Teraz służę nowemu panu!” Śmieje się wysoko nad nami.
Potem zjeżdża przed nami, gdy korzeń Staghelms wreszcie się kończy. Biegnę w lewo z Wojownikiem, Uzdrowicielem Kapłana, Czarnoksiężnikiem i Łowcą. Wszyscy wiemy, co robić, wszyscy wcześniej doświadczyliśmy tej walki.
Czarnoksiężnik, myśliwy i ja szybko spalimy sługi Alysrazora, gdy próbują nas zniszczyć. Wojownik stoi obok świeżo ułożonych ognistych jaj i cierpliwie czeka, aż się wyklują. A ksiądz? Wie, co robić, jeśli chodzi o bycie uzdrowicielką.
Przechodzimy przez mechanikę, unikając ognia, kiedy potrzebujemy i spalając wrogów, kiedy jest to właściwe. Powoli, ale z pewnością uszczuplamy zdrowie Alyrsazora. 95, 90, 85, 80 itd. Wszystko szło gładko, aż wojownik umarł. pisklę ogniste szybko podbiegło do kapłana i pożarło ją. Czarnoksiężnik i ja szybko uciekliśmy od gigantycznej bestii.
W tym momencie rozpoczęła się moja adrenalina i miałem dwie opcje; zostań tam i zgiń, albo weź pióro i zakończ tę walkę. Alysrazor miała tylko 15% swojego zdrowia, gdy przelatywała wysoko nad nami. Szybko podjąłem decyzję i złapałem pióro. Para magicznych skrzydeł wyrosła z moich pleców i uniosła mnie wysoko w powietrze. Spojrzałem na pole bitwy i zobaczyłem, że jestem jedynym graczem, który pozostał żywy, pisklęta szalały i zabiły wszystkich innych.
"Możesz to zrobić!" lider rajdu krzyknął do mnie przez swój serwer ventrillo.
Moje ręce zaczęły się trząść, gdy leciałem w kierunku Alysrazor, nigdy wcześniej nie byłem tym, który latał w tej bitwie, ale nauczyłem się, jak to robić dzięki próbie ogniowej. Lecąc przez ogniste pierścienie, moje huśtawki na płonącej kryjówce Alysrazora rosły coraz szybciej, do tego stopnia, że wyglądałem jak wir zamrożonej śmierci.
Moi koledzy z drużyny patrzyli z podziwem, gdy zdrowie Alysrazora szybko spadło.
10, 9, 8.
Każdy upuszczony percentyl spowodował wzrost mojego tętna. Nie mam szczęścia, jeśli chodzi o takie epickie rzeczy, ale wiedziałem, że muszę spróbować wszystkiego. Pech i wszystko.
7, 6, 5.
Moje runy regenerowały się szybciej niż mogłem je wydać, wiedziałem, że muszę lecieć przez te pierścienie. Bo na dole czekała na mnie para głodnych ust. Czułem, jak moje serce bije mi jak karabin maszynowy przez moją klatkę piersiową.
4, 3, 2, 1.
„Chodź, chodź, chodź!” Powiedziałem sam do siebie. To było to, cała walka była na moich barkach. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić moim kolegom z drużyny odejść, tak bardzo chciałem, żeby myśleli o mnie jako o nieocenionym atutie ich zespołu.
Potem, tuż przed moimi oczami. Widzę, że Alysrazor spada z nieba, uderza mocno w ziemię, nieruchomo. A przy jej umierającym oddechu powiedziała ostatnie słowa. „Światło…” szepcze „Nie wolno ... Wypalić”.
Ryk okrzyków przebiega przez serwery ventrillo, gdy lecę z powrotem w dół na ziemię. „O mój Boże, nie mogę uwierzyć, że to się stało!” „Gdybym tu nie był, nigdy bym w to nie uwierzył!” „Une, jesteś najlepszy!” "Jak to jest w ogóle możliwe!?"
Po tej walce wiedziałem, że dokonałem mądrego wyboru, by odebrać World of Warcraft przez te wszystkie lata. Teraz wiem, co to znaczy być odważnym, być odważnym. Wyglądać niebezpiecznie na twarzy i śmiać się. Ale co najważniejsze, po tej walce nauczyłem się wierzyć w siebie.
Dzięki za wszystkie wspomnienia, Blizzard.