Zawartość
- OK, to na pewno podobne do ...
- Gdybym mógł mówić do zwierząt
- Kim jest The Bad Guy, Naprawdę?
- Wydaje się prosty
W tej trzyczęściowej serii przyjrzę się trzem z najważniejszych gier RPG Genesis, które wpłynęły na moje życie. Nie mogą to być gry, które lubisz, ani nawet gry, o których nawet słyszałeś. Ale dla mnie były one twórcze i umocniły moją miłość do gier przygodowych opartych na fabule, które nadal płoną.
Część pierwsza: Landstalker
***
Kiedy wracam myślami do moich lat Genesis, jest to bardzo miłe. Z pewnością było kilka przeciętnych tytułów, ale i tak byłem dość wyrafinowanym kupcem i żarliwie przeczesywałem strony magazynów z grami. Wszystko, co zdobył mniej niż 70%, nawet nie spojrzałoby na mnie. Miałem obsesję na punkcie gier RPG - po przejściu z przygód tekstowych - więc kiedy zauważyłem coś, co wyglądało na Zelda gra na Genesis w kopii Sega Power, Zostałem natychmiast zafascynowany.
Nie mogłem dużo o tym dowiedzieć się z artykułu jednostronicowego. Obejmowała japońską wersję (Ragnacenty) ale był kolorowy, miał te wielkie pola tekstowe z czcionkami synonimem niemal każdej RPG z lat 90. i wyglądało na to, że może być doskonałą alternatywą dla jednej z najlepszych serii Nintendo.
Jak większość gier z tamtej epoki, kosztowało to fortunę - przynajmniej dla dziecka. Cierpliwie czekałem, aż trafi na naszą małą wyspę, a zrywając z tradycją, nie zawracałem sobie głowy czytaniem recenzji. Po prostu rozstałem się z osiemdziesięcioma dolcami, wiedząc, że to będzie w moim zaułku.
Jego nazwa była Krzyżowiec z Centy, i była to pierwsza gra, która sprawiła, że płakałem.
OK, to na pewno podobne do ...
W uczciwości wobec dewelopera, Atlas, tak naprawdę nie próbował ukryć swojej inspiracji. Krzyżowiec z Centy (lub Soleil, jak wiedziałem w Wielkiej Brytanii, nosił swój wpływ z dumą, od godziny otwarcia, w której dostałeś miecz swojego ojca w 14 urodziny, do mechaniki RPG. Po poinformowaniu króla o swoim specjalnym dniu musisz udać się na pole treningowe, aby dowiedzieć się o kontroli gry za pomocą toru przeszkód.
Huśtający się mieczem, rozdrabniający monety bohater zbierający monety wydaje się strasznie znajomy każdemu, kto kiedykolwiek przeżył przygodę z kolesiem z zielonego kapelusza Nintendo, ale podobieństwo to daje wiele komfortu. Gdzie leżały różnice w historii i twoich towarzyszach zwierząt.
Wkrótce po powwow z królem spotykasz wróżbitę, który daje ci możliwość rozmawiania z miejscową przyrodą, ale kosztem twojej komunikacji z ludźmi. Od tej chwili twoim zadaniem jest ponowne odnalezienie wróżki i ustalenie, co ci się przydarzyło. Początkowo jest to dość uproszczona narracja, ale wymaga podejścia stycznego Odniesienie do przeszłości później.
Gdybym mógł mówić do zwierząt
Zamiast przyjmować standardowe podejście do RPG, oferując coraz potężniejszy wybór różnych rodzajów broni, aby przejść przez nie, Krzyżowiec z Centy ma unikalny charakter pozwalający na zbieranie zwierząt. Każde zwierzę nasyca twój miecz - a ty - różnymi mocami, a ich umiejętności są niezbędne, aby pomóc Ci przejść przez wiele zagadek w grze.
Na przykład, jeśli sam wyposażysz Cecila w lwa, będziesz mógł użyć ataku płomienia swoim mieczem. Jeśli jednak masz ze sobą Dodo, płomienie będą trzymać się wrogów i powodować ciągłe obrażenia. Podobnie, motyl Monarch pozwoli ci rzucić mieczem i kontrolować jego trajektorię na krótki czas, ale w połączeniu z ptakiem Moa możesz go uwolnić i przesuwać w nieskończoność - idealny do poruszania się po labiryncie, aby trafić w różne przełączniki .
Niektóre zwierzęta są bardziej użyteczne niż inne, a ponieważ możesz używać tylko dwóch zwierząt w danym momencie, będziesz musiał regularnie zmieniać swoją menażerię, aby przemierzać obszary puzzli z wymaganymi umiejętnościami miecza. Jest to interesujący rodzaj gatunku, a ponieważ gromadzisz nowe zwierzęta na dość częstych podstawach - z łamigłówkami, których używa się wkrótce - gra toczy się aż do końca.
Kim jest The Bad Guy, Naprawdę?
Podróżując po świecie Soleil, spotkasz (i zostaniesz zaatakowany) przez różne potwory. Ich wygląd - zwłaszcza bossów - jest charakterystyczny. Niewiele jest możliwości ponownego przebywania w grze, a miejsca, do których jesteście zapraszani, są równie interesujące. Miasto chmur, pustynna oaza i burzliwa wyspa oceanu są na porządku dziennym, a wrogowie pasują do ich otoczenia.
Gdy przedzierasz się przez bossa po bossie, unikając ich oznaczonych ataków i poznając ich wzory, coraz więcej zwierząt zostaje uwolnionych, aby pomóc ci w poszukiwaniach. Jednak w sercu tej mizernej rzezi znajduje się druzgocący wniosek. Jednym z ostatnich bossów, z którymi się spotykasz, jest Mother Monster, dosłowne bijące serce, które nie atakuje, gdy ją atakujesz. Zaraz po tym, jak skierujesz zabójczy cios, pyta, dlaczego tak bardzo nienawidzisz potworów - dlaczego ludzie i potwory nie mogą współistnieć w pokoju?
Potem gra nieustannie toczyła się na patosie, oferując przyjaznego potwora po przyjacielskim potworze, który mówił, a nie atakował. To wystarczyło, żeby przewrócić mój młody umysł nad krawędź i wysłać mnie do blubsville.
Wkrótce zdałem sobie sprawę, że zostało to dla mnie napisane na samym początku. Trzy minutowe wprowadzenie, które wyjaśniało powód, dla którego potwory są na Ziemi (i konflikt, który powstał z ludźmi), było tam za każdym razem, gdy włączałem konsolę.
Na szczęście wszystko rozwiązuje się starannie na końcu. Odkrywasz sposób na zmianę przeszłości, wysyłając potwory z powrotem do świata, z którego przypadkowo przybyli. Po tym jesteś odesłany w czasie, a twój martwy ojciec żyje i ma się dobrze w Soleil, prawdopodobnie dlatego, że nie został zabity przez potwory. Wszyscy są szczęśliwi i wszystko jest w porządku ze światem.
Wisienką na torcie jest spacer po lesie, podczas którego towarzyszą Ci wszystkie zwierzęta, z którymi zaprzyjaźniłeś się w podróży. Gdyby Richard Curtis i doktor Doolittle stworzyli grę, byłoby tak Krzyżowiec z Centy.
Wydaje się prosty
Ładna grafika, wciągająca rozgrywka i słodko-gorzka historia nie mogą maskować faktu, że gra jest bardzo łatwa do pokonania - głównie dlatego, że była skierowana do młodszych graczy. W pewnym momencie Sonic można dostrzec na plaży, wylegując się na leżaku, dziwną i bardzo oczywistą próbę łomu w bohaterze Sega, by zaspokoić młodocianą publiczność.
W związku z tym, mimo zabawnego stwierdzenia, że oferuje 60 godzin rozgrywki, udało mi się przejść przez niecałe osiem godzin. Jeśli go przepędzisz, możesz przejść przez grę w czasie krótszym niż trzy. Za tak krótką grę zapłaciłem wysoką cenę, ale sposób, w jaki wpłynął na mnie na poziomie emocjonalnym, był czymś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Efekt, jaki miał na mnie, pozostał we mnie przez całe moje życie.
Motokazu Shinoda może pochwalić się sporym kredytem, ponieważ przygotował serię wspaniałych utworów do gry, w tym wesołe utwory fortepianowe w Rafflesii, tajemniczy syntezator w Castle Freesia, kojącą kołysankę Animal Town i emocjonalny finał. Każdy utwór działał perfekcyjnie i choć nigdy nie wyprodukowano wersji orkiestrowej, jest to wciąż niezwykle chwytliwa ścieżka dźwiękowa.
***
Krzyżowiec z Centy tak naprawdę nigdy nie dostał kredytu, na który zasługiwał, rzucając wyzwanie konwencjonalnej narracji „dobre dla ludzi, potwory złe”, rozpowszechnionej w prawie każdym RPG. Dla starszych graczy było to Zelda klon bez wyzwania. Dla młodszego pokolenia było to być może zbyt drogie. Dla tych z nas - takich jak ja - którzy spotkali się z nim w słodkim miejscu naszych lat kształtowania, była to naprawdę wciągająca gra.
Czy grałeś w Crusader of Centy na Genesis? Jakie są twoje wspomnienia? Daj mi znać w komentarzach!