Mój ojciec jest frajerem. Nie tylko w tym sensie, że jest inteligentny. On jest oczywiście. Jest zdeterminowanym człowiekiem, który od najmłodszych lat wiedział, czym będzie i wydał swoje pierwsze 1000 dolarów na komputer. Fakt, że jest jednym z najlepszych w tym, co robi, nie przesadza. Ale to nie tylko jego inteligencja czyni mojego ojca epickim geekiem ojcem.
Przez większość mojego życia ojciec poświęcił się, abyśmy się nie obejrzeli. Jest niesamowicie utalentowanym programistą, który bez wątpienia byłby zirytowany tym, że tak bardzo upraszczam jego tytuł (architekt korporacyjny jest o wiele bardziej ekstrawagancki i imponujący zawodowo. Jestem pewien, ale dziwny tytuł bez kontekstu). Z powodu swojej pracy spędziliśmy większość moich nastoletnich lat i późniejszej dorosłości osobno, a on zwykle jest w tym samym stanie w weekendy lub między zadaniami. Jestem pewien, że czuje, że przeoczył większość mojego życia, i nie ma słów, aby poprawnie wyrazić ofiarę, którą złożył, ani moje uznanie dla tej ofiary.
Wielokrotnie powiedziano mi, jak bardzo jesteśmy podobni, zazwyczaj tylko w odniesieniu do wspólnego protekcjonalnego spojrzenia na to, co uważamy za pytania nielogiczne, oraz intensywnej i kompulsywnej potrzeby bycia szczerym do punktu brutalnej szczerości. Może czuć, że nie ma go w pobliżu, ale tak nie jest. Jest bardzo częścią mojego życia i kobietą, której jestem dzisiaj.
Moja rodzina wierzy w edukację i to mój ojciec boleśnie przeszedł przez wszystkie moje eseje na studia. Dlatego czytam wszystko na głos i stanowczo unika słowa „rzeczy”, jeśli mogę mu pomóc. Oboje moi rodzice są tam, gdzie dostaję swoją wiedzę. Bycie inteligentnym w moim domu było „fajne” i od najmłodszych lat byliśmy zanurzeni w kulturze maniaków. Miałem komputer w moim pokoju przed większością moich rówieśników, a kiedy Star Trek TNG pojawił się na DVD, oglądanie serii od tyłu było sprawą rodzinną. Jedyny raz, kiedy pamiętam, że spóźniłem się, to pokonać jeszcze jednego Gauntlet Legends poziom. Mój ojciec grał Starcraft, a ja oglądałbym, zafascynowany tchnieniem uli Zergów.
To jego poświęcenie czyni go epickim geekiem ojcem, i choć może nie jest najjaśniejszym ojcem frajerem, takim jak ten, który ubiera się i zabiera córkę na konwencję, to jest taki ojciec, który dałby swojej córce żal za miesiąc po tym, jak nie zabrał go do Lando Calrissiana („Leciał Millennium Falcon!„). To mój ulubiony tata geek. Kapitan Ameryka spinki do mankietów i wszystko.