World of Warcaft, gra, która prawdopodobnie nigdy nie umrze. Wszyscy spędziliśmy niezliczone godziny na tej grze szlifując wierzchowce, złoto, sprzęt lub inne rzeczy w pikselach.
Chciałbym wam powiedzieć, moja historia WoW. Moja przygoda z WoW zaczęła się około 9 lat temu w Classic na magicznym królestwie Eonar. Zobaczyłem, jak mój tata gra na swoim łotrze w tych kopalniach na południe od Goldshire. Naprawdę wyraźnie widzę ten obraz w moim umyśle. Nie wiem jak, ale udało mi się bardzo cieszyć grą, mimo że nie miałem w szkole ani jednego słowa angielskiego, rzadko miałem jakąkolwiek postać powyżej poziomu 20. Również 1 złoto było dla mnie fortuną w tamtych czasach. Pewnego dnia założyłem Human Warrior (miałem zamiar nazwać go Emmer, który jest holenderski dla Bucket, ale ponieważ miałem wtedy około 8 lat, napisałem Emer). Emer był pierwszą postacią, którą naprawdę pamiętam jako osiągnięcie. Doszedłem do czegoś na poziomie 37 i właśnie ukończyłem linię Whirlwind Axe / Berserker Stance. Z jakiegoś powodu zdecydowałem, że w ogóle nie lubię wyglądu Emera (jego włosy były naprawdę okropne, a sklepy fryzjerskie nie były klasyczne), więc postanowiłem go usunąć. Decyzja, której nadal żałuję do dziś.
Jakiś czas później zrobiłem wojownika (męskiego) nocnego elfa jako hołd dla mojej pierwszej poważnej postaci i nadałem mu imię (niespodzianka) Emera.
Zdecydowałem, że będzie moją pierwszą postacią na najwyższym poziomie i moją główną postacią. I zrobił. Och, radość, kiedy w końcu osiągnąłem pułap maksymalnego poziomu 90! Mój obecny sprzęt jest trochę zły, ale gra jest nadal fajna. A potem pojawił się 6.0.2. Co oni ci zrobili Emer ?! Dlaczego sprawili, że przeskoczyłeś, jakby na świecie nie było zmartwień ?! Po tym, jak uspokoiłem trochę przeskakiwanie, postanowiłem poszukać imienia Emer i okazało się, że to irlandzkie imię kobiety (nie zostawią cię w spokoju, czy Emer?).Chociaż Eonar opróżnił się z pustki, zawsze pozostawałem w królestwie z powodu dobrych wspomnień i wspaniałych ludzi, których tam spotkałem. Niedawno dołączyłem do dobrej gildii z tak wieloma miłymi ludźmi. Udało mi się nawet wciągnąć kilku przyjaciół do gry WoW, co tylko bardzo wzmocniło doświadczenie.
Myślę, że morał tej historii brzmi: WoW nie polega na posiadaniu najlepszego sprzętu ani złota, ale grind / farm / dungeon działa z przyjaciółmi pracującymi w kierunku tego epickiego wierzchowca lub tego fajnego sprzętu. Przecież społeczność jest tym, co sprawia, że WoW żyje i jest zabawny.
Mam nadzieję, że moja historia jest czytelna, a może nawet niektórzy ludzie mogą się odnieść.
Emer