Nie miałem pojęcia co Yaiba: Ninja Gaiden Z był przed przyjazdem do E3 i obejrzeniem stoiska Tecmo Koei. Uwielbiam pierwszą grę w serii 3D w serii, nie grałem w drugą i chciałem sprawdzić, czy będzie to równie trudne i zabawne, jak inne wpisy.
Od razu przyciągnął mnie wzrok dzięki wysoce stylizowanej, komiksowej grafice, która natychmiast odróżniała go od reszty gier z serii. Jestem frajerem gier, które wyglądają tak.
Wszedłem do gry nie wiedząc, czego się spodziewać. Od razu spotkałem się z przerywnikiem filmowym, który ustanawia grę. Grasz jako Yaiba, ninja, który miał zostać ścięty przez Ryu Hayabusa.
Ton gry jest ustawiany zaraz po rozpoczęciu gry. Kiedy większość ludzi myśli, że Ninja Gaiden, myślą ninja w ciemnym stroju. Yaiba jest ninja w ciemnym stroju z cyber oko i a ramię rakietowe. Ma też asystenta, który od czasu do czasu gada; wydaje się mieć coś przeciwko ninja.
Gra dobrze się kontroluje. Grałem w Castlevania: Lords of Shadow 2 dzień wcześniej coś podobnego w grze: pokonujesz wrogów różnymi broniami i zdolnościami, wrzucasz elementy platformy, a niektórzy walczą z szalonymi przeciwnikami. Podczas gdy LoS2 spadł nieco płasko, Yaiba: Ninja Gaiden Z był a podmuch grać.
Walka była naprawdę zabawna. Zgadłeś, że miałeś normalne ataki w stylu miecza, ramię rakietowe, które może zostać użyte do ogromnych obrażeń (i może wysłać cię po ekranie po naładowaniu), a także „broń zombie”, którą odbierasz po zabiciu. zombie.
Twoimi wrogami w demo są wszystkie zombie. Możesz oderwać ich ramiona i użyć ich jako nunchucks, związać je na łańcuchu i rozkołysać, by uzyskać broń z pewnym zasięgiem i więcej.
Jak już wspomniano, są trochę elementy platformowe w grze, ale są one stosunkowo proste. Nie trwają długo i nie ingerują zbytnio w przebieg gry. Te segmenty są w rzeczywistości zabawa.
Chociaż grałem tylko w demo, gra nie wydawała się mieć prawie takiego samego stopnia trudności jak poprzednie wpisy. To nie było łatwe, ale to nie było za duże wyzwanie. Mimo to gra była zabawna ze względu na zwariowaną mechanikę gry.
Zarówno Yaiba, jak i asystent prowadzą całkiem zabawny dialog, który tworzy komediową atmosferę gry. Czułem się mniej jak zwykła gra Team Ninja i bardziej jak Smok krwi serii Ninja Gaiden.
W demie jest moment, w którym eksploduje fabryka majtek, a majtki lecą wszędzie, ku uciesze głównej bohaterki. Chwilę później wychodzi pijany zombie kung-fu ze zdolnościami ognia. Yaiba rzuca coś w rodzaju: „zrujnował moją pieprzoną imprezę majtkową”, która jak nieletni w rzeczywistości wciąż się ze mnie śmieje.
Po zabiciu zombie ognia kung-fu w demo Ninja Gaiden Z, możesz użyć jego broni, aby zapalić grupę wrogów zombie w ogniu. W przeciwieństwie do innych broni zombie, miał ograniczone zastosowanie, ale dodawał urozmaicenia do gry i wyrządzał niesamowite obrażenia.
Ta gra zrobiła na mnie duże wrażenie. Wszedłem nie wiedząc, co to było, zagrałem w demo, a teraz chcę je kupić, gdy zostanie wydane. Ma świetną walkę, świetną grafikę i nie traktuje się poważnie. Yaiba: Ninja Gaiden Z jest moja gra.