To rozmowa o liczbach. To naprawdę musi być, aby mieć sens.
Dzisiaj biorę udział w nocnej grze niezależnej prowadzonej przez lokalną grupę zajmującą się tworzeniem gier. W moim rodzinnym mieście tworzenie gier to świetna sprawa - sprzyjająca atmosfera z dużą ilością rówieśników, wszyscy dążący do wspólnego celu. Nie mam żadnych skarg.
Z wyjątkiem jednego.
Jest tu siedem osób, a ja jestem jedyną kobietą. Uczęszczałem do PAX Dev, gdzie kobiety wymyśliły coś, co wydawało się tylko 10% konferencji. Poszedłem na kolejne lokalne spotkanie poświęcone rozwojowi gier pod koniec zeszłego miesiąca. W pokoju było dwadzieścia pięć osób; Byłam jedyną kobietą.
W grach rośnie sytuacja, która ostatnio zyskała dużo więcej uwagi. Możesz przyznać Anicie Sarkeesian, jeśli chcesz, ale szczerze mówiąc nie chodzi o nią. Jest to sytuacja, w której kobiety (i mniejszości) czują, że są traktowane, przedstawiane i ignorowane. Ale podobnie jak post na blogu, który zainspirował ten post, nie jestem zła na tę sytuację. Czuję się samotny.
Zawsze liczę. To podświadoma rzecz, ale wiesz, kiedy jesteś mniejszością w pokoju. Kiedy ktoś zaczyna mówić o przedstawianiu kobiet w grach i patrzy na ciebie, ponieważ obecnie reprezentujesz całą kobietę.
Po raz pierwszy spotkałem moją grupę zajmującą się tworzeniem gier. Spędziłem godzinę przygotowując się. Nie wiem nawet, jak zrobić swój własny makijaż, a ponieważ pracuję w domu, większość czasu spędzam w dresach i koszulkach. Wiedziałam, nawet sprowokowana, że ich to nie obchodzi. Dlaczego mieliby? Ale wiedziałem też, że będę jedyną kobietą. Byłem reprezentatywny, bez względu na to, czy chciałem być, czy nie.
Jest żart, smutny żart, o tym, jak łatwo jest pójść do łazienki podczas tworzenia gier i konferencji technicznych.
Na tym zdjęciu nie ma nawet linii. Nikogo tam nie ma. To mnie nie gniewa, sprawia, że czuję się samotny.
Ludzie chcą rozmawiać o tym, dlaczego jest mniej kobiet w zawodach związanych z technologią i tworzeniem gier. Czasami brzmią, jakby chodziło o wielkie rzeczy - na przykład kiedy prezydent Harvard mówi, że powodem, dla którego w elitarnych instytucjach jest mniej kobiet naukowców, były „wrodzone” różnice między mężczyznami i kobietami.
Ignorują mniejsze chwile. Te, w których jesteś w pokoju pełnym ludzi i wiesz, że jesteś nowością. Momenty, w których możesz poczuć ciężar swojej płci jak ciężki płaszcz. Deadreckon mówi o tym w ten sposób:
Z biegiem lat słowa i działania innych osób nakładają się na twoje ramiona. Czujesz ogromną presję, by udawać, że nic ci nie przeszkadza, ponieważ nie chcesz dać innym większej siły, by cię skrzywdzić, lub zdenerwować ludzi, na których ci zależy, lub sprawić, by czuli się nieswojo.
Więc nic nie mówisz, próbujesz to zignorować, a rezultatem jest zawsze obecne poczucie izolacji, które chłodzi twój entuzjazm i czyni cię obronnym.
Jestem feministką, ale nie chcę o tym myśleć. Nie chcę robić wielkiej rzeczy z faktu, że myślę, że posiadanie pochwy nie czyni mnie mniej zdolnym. Bo tak nie jest.
Gniew niczego nie rozwiąże. To nie sprawi, że więcej kobiet będzie deweloperów, to nie uczyni branży bezpieczniejszym miejscem dla kobiet w ogóle. Nie jestem pewien, co będzie.