Jest to faktem życia, kiedy tylko coś staje się znaczące kulturowo, to znaczenie odbija się na polu politycznym. Pokemon Go nie jest wyjątkiem od tej reguły. Ponieważ prawdopodobnie jedynym zjawiskiem generującym większe zainteresowanie i dyskusje niż zbliżające się wybory prezydenckie w USA, gra zawsze musiała stać się narzędziem zarówno dla polityków, jak i obywateli zainteresowanych polityką, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak iw sferze międzynarodowej.
Zarówno Hillary Clinton, jak i Donald Trump oraz ich zespoły już wykorzystali Pokemon Go w swoich kampaniach. Zaledwie kilka dni po wydaniu gry, zespół Trumpa wyemitował krótką reklamę zatytułowaną „Crooked Hillary No”, podszywając się pod popularną grę mobilną i wykorzystując niedawną furię wokół skandalu e-mailowego Clintona. Gdy jednak zapytano go, czy rzeczywiście grał w grę, Trump odpowiedział, że „[chciałby] mieć czas”, ale właściwie tego nie wypróbował. Dobra wiadomość dla tych, którzy obecnie kontrolują Trump Tower, ponieważ nie ma wątpliwości, że potentat biznesowy miliardera będzie walczył z perspektywą kogokolwiek, kto poprowadzi jego słynną wieżę, ale z własnej woli, i chętnie tupi na swój sposób.
Tymczasem kampania Clintona była ostatnio gospodarzem wydarzenia rejestracji wyborców w „Madison Park PokeStop & PokeGym” w Ohio. PokeStops szybko stały się użytecznymi miejscami spotkań dla społeczności i tych, którzy chcą dotrzeć do jak największej liczby osób. Nie jest więc zaskoczeniem, że kampanie polityczne zaczęły wykorzystywać przystanki na ich wydarzenia, i powinniśmy oczekiwać, że inne organizacje i kościoły wkrótce pójdą w ich ślady.
Wreszcie, Pokemon Go wkroczył również w politykę międzynarodową. Po wydaniu gry w Japonii w tym tygodniu, wielu chińskich graczy, którzy mogą nigdy nie zobaczyć własnej wersji, włamało się do systemów GPS, aby móc grać na japońskich serwerach. Kilku graczy szybko przeniosło się, aby przejąć siłownię w świątyni Yasukuni, która jest kontrowersyjna ze względu na upamiętnienie zbrodniarzy wojennych z czasów II wojny światowej i wojen chińsko-japońskich. W szczególności Chiny znajdują obecność zbrodniarzy wojennych, a także wizyty w sanktuarium czołowych japońskich urzędników, wysoce ofensywnych, biorąc pod uwagę okrucieństwa popełnione przez wielu japońskich żołnierzy podczas ofensywy w Chinach. W związku z tym nie jest niespodzianką, że obywatel Chin, który przejął siłownię w sanktuarium, postanowił nazwać swojego Dragonitę strzegącego siłowni „Long Live China !!”
Pokemon Goznaczenie wyraźnie wykracza poza codzienność i na arenę polityczną. Aplikacja była już wykorzystywana zarówno przez kampanie prezydenckie, jak i zwykłych obywateli, aby szerzyć swoje przesłanie polityczne i zawstydzać opozycję. Nie wiadomo, czy gra ma stać się narzędziem ciemiężycieli czy wezwania rewolucji, ale w międzyczasie jej wpływ na społeczeństwo będzie nadal wzrastał, zmieniając nasze interakcje społeczne, wymiany kulturowe i doświadczenia polityczne.