Zawartość
- Avatar: The Last What-Bender?
- Wszechświat awatara - w skrócie
- Rozczarowanie
- Zacznij mocny, stracić wszystko, odbuduj.
- Pro-gięcie
- Gorzka prawda
Klątwa licencjonowanych gier powoli zanika w ostatnich latach, dzięki udanym powiązaniom filmowym i telewizyjnym, więc kto może mnie winić za to, że mam nadzieję, że Legenda Korry byłaby grą Avatar, której zawsze chciałem. Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, jest to prawdopodobnie najgorsza gra, którą będę grał przez cały rok.
Avatar: The Last What-Bender?
Jeśli nie znasz Legenda Korry, może wiesz, że to poprzednik Avatar: The Last Airbender. Jeśli nie, brakuje Ci obu kont. Obie serie animowane, emitowane na Nickelodeon, to wspaniale napisane i wspaniale animowane historie, które są w najgorszych momentach, dużo zabawy i najlepszych chwilach, przedostatnia opowieść w telewizji - nie mówię tego lekko.
Wszechświat awatara - w skrócie
Oba spektakle odbywają się w świecie inspirowanym azjatycką kulturą i skupiają się na gięciu - w którym ludzie są w stanie manipulować jednym z czterech elementów, łącząc moce psychokinetyczne i tradycyjne sztuki walki. Awatar to jedna osoba na pokolenie, która może opanować wszystkie cztery żywioły i ma za zadanie przynieść równowagę światu - czy to dziesiątkuje siły zła, czy ćwiczy dyplomację między walczącymi narodami. Oryginalna seria jest zdecydowanie lepsza, ale obie są niesamowicie silną serią pełną błyskotliwego pisania, świetnej akcji, zabawnego humoru i trwałej „bitwy dobra i zła”, która sprawia, że są dojrzałe do adaptacji gier wideo.
Więc możesz sobie wyobrazić, jak podekscytowany byłem - nawet jeśli z niepokojem - grą w tym wszechświecie. Jasne, że jest to gra do pobrania za 15 dolarów, ale z PlatinumGames, twórcą gry Metal Gear Rising: Revengeance za tym był pewien potencjał. Jeśli nie zwracałeś uwagi, powinieneś w pewnym momencie w tym opisie pomyśleć: „To byłaby świetna gra!” Jestem pewien, że nie jestem jedynym Awatara fan, który po prostu boli nawet smak Awatara gra - ale nawet ja nawet najbardziej cyniczny nie spodziewałbym się, że będzie smakował tak mdląco gorzko.
Rozczarowanie
Najmniejsza obietnica złożonej i satysfakcjonującej walki, która szybko przeradza się w nudne żmudne powtórzenia.Nawet od samego początku mogłem stwierdzić, że nie będzie to gra, której chciałem, to do pobrania, szybka, pobudzająca - a nie otwarty świat RPG, w którym IP naprawdę się rozwija. Powiedziałem sobie, że poza scenografią, bohaterami i epickimi opowieściami, walka jest bardzo dobrym atrybutem do podkreślenia, a nawet jeśli tylko smagacie wiatr, wodę, skały i ogień do swoich wrogów jako awatara, to może wystarczyć. . Szczerze mówiąc, jeśli myślę, że gdyby to było zrobione wyjątkowo dobrze, mogło tak być. To, co naprawdę dostajesz, jest kiepską historią, z boleśnie krótkimi scenami ukochanych postaci, najmniejszą obietnicą złożonej i satysfakcjonującej walki, która szybko wtapia się w nudne żmudne powtórki i ogólną pospieszną robotę w grze, która mogłaby być czymś więcej.
Zacznij mocny, stracić wszystko, odbuduj.
Format jest tak stary, jak same gry, ale jest to formuła, która przy odrobinie większej miłości i polskości może być doskonale kompetentna: cieszycie się krótkim wprowadzeniem ze wszystkimi swoimi mocami i maksymalnym badassery, tylko po to, aby je wszystkie stracić i nauczyć się podstaw powoli budujesz je z powrotem. Przechodzisz przez serię sztywnych liniowych poziomów, w których walczysz z tymi samymi, wciąż nieznacznie zmieniającymi się spotkaniami, w kółko, aż do momentu, gdy zmierzysz się z kolejną powtarzającą się bitwą z bossem. Środowiska czują się na tyle dobrze, jak w ustawieniach, które mają być na pierwszy rzut oka, zanim ujawnią się jako przygnębiająco mdłe i jednowymiarowe - cały świat czuje się, jakby cały zespół zadzwonił do niego i przypadkowo wpadł w rozwój z przygnębiająco niskimi standardami „to jest wystarczająco dobre”.
Ta „wystarczająco dobra” atmosfera doprowadzi nawet przypadkowych fanów na świecie do tego, by byli trochę podekscytowani, a może nawet dobrze się bawili, choćby z powodu taniego dreszczyku uczucia, że są w Republice City, czy Świątyni Powietrza i jak fajnie jest to gra jako Korra, zanim luźno tkane zanurzenie rozpadnie się i ujawni swoją prawdziwą naturę - przetworzone, zbędne, powtarzające się, przepełnione wystarczającą ilością okruchów wachlarza, by oszukać zagorzałych fanów w kupowaniu oleju węża.
Raz za razem ta gra zrywa ze mną wszelką nadzieję i sprawia, że czuję, że nie było to nawet warte moich sześciu godzin.
Legenda Korry jest zwodniczo atrakcyjną łuską tego, czym mogłaby być nawet najbardziej umiarkowana gra Awatar. Ma tylko tyle twoich ulubionych postaci, rzeczywistych aktorów głosowych, oryginalną animację ze strony wytwórni Titmouse, środowiska, w których zawsze chciałeś przejść, i walkę z elementami, nad którymi zawsze chciałeś mieć kontrolę - i żadna z tych udoskonaleń, aby cieszyć się którymkolwiek z nich przez więcej niż przelotny i oszukańczy moment.
Czułem się zdradzony niezliczoną ilość razy w ciągu moich pięciu do sześciu godzin gry: kiedy po raz pierwszy odzyskałem zginanie wody i kręciłem kręgi wody u wrogów, zanim zdałem sobie sprawę, jak ograniczone i monotonne są kombinacje. Byłem podekscytowany każdym nowym pierwiastkiem, od wody po ziemię, by strzelić, zanim zdałem sobie sprawę, że powietrze było tak obezwładnione, że nigdy nie potrzebowałeś niczego innego, poza sporadycznym przełączaniem na wodę; to jedyny z prawdziwym zasięgiem. Moje podniecenie przytłoczyło mój spokój po znalezieniu (być może najlepszej postaci w serialu - może nawet wszechczasów) Iroh, żeby być sklepikarzem klasyki „kup wszystkie rzeczy tutaj między poziomami” sklep ... zanim zdasz sobie z tego sprawę mówi tylko kilka linijek i że cała gra głosowa prawdopodobnie została nagrana w jedno szybkie popołudnie. Raz za razem ta gra zrywa ze mną wszelką nadzieję i sprawia, że czuję, że nie było to nawet warte moich sześciu godzin.
Pro-gięcie
Istnieje tryb pro-gięcia (wyginanie jest sportem w tradycji Avatora, w którym dwie przeciwne drużyny po trzy, odpychają się nawzajem od krawędzi wysokiej platformy z ich mocami gnącymi) i to tylko udowadnia, jak funkcjonalna jest mechanika i zasady tej gry mogą nadawać się do rozgrywki. Podobnie jak w każdym aspekcie gry, tryb Pro-bending zaczyna się naprawdę ekscytująco, a następnie szybko wycofuje się do tych samych kilku przycisków, które są rozgniatane na muzeum. Po każdym szczycie emocji następuje uświadomienie sobie, że robisz to samo w kółko.
Walczysz z tymi samymi złymi kolesiami, tymi samymi trzema lotnikami (członkowie triady, z którymi walczysz dosłownie kilkanaście razy bez powodu. Czuje się, jakby wiedzieli, że muszę walczyć z innymi giętarkami, więc wybrali te trzy postacie i po prostu je wrzucili) stawiaj mi czoła co kilka walk), walcz z tymi samymi walczącymi bossami raz po raz i używaj tej samej kombinacji kombi, aż twoje palce krwawią.
Gorzka prawda
Jestem takim pasjonatem serialu, że ciągle oszukiwałem się w myśleniu, że to była zabawa, albo nie było tak źle - ale sprowadza się do tego: jeśli jesteś wielkim Awatara lub Legenda Korry fan to tylko ledwo, przez fakt, że ma miejsce w tym świecie, warto spróbować, jeśli naprawdę możesz oszczędzić pieniądze i nie przeszkadza ci strasznie powtarzalna rozgrywka. Jeśli nie jesteś jeszcze zaznajomiony z programami, naprawdę powinieneś samemu oglądać serię, ale proszę, błagam, nie pozwól, aby ta bezmyślna reprezentacja była twoim wprowadzeniem do tego niesamowitego świata.
Nasza ocena 4 The Legend of Korra drażni potencjalną wielkość gry Avatar, ale szybko zamienia się w niechlujny bałagan nudy i leniwego designu, z którego korzystają tylko najbardziej oddani i tolerancyjni fani serii.