Another One Bites the Dust - rzucanie World of Warcraft

Posted on
Autor: Bobbie Johnson
Data Utworzenia: 6 Kwiecień 2021
Data Aktualizacji: 5 Móc 2024
Anonim
Another One Bites the Dust - rzucanie World of Warcraft - Gry
Another One Bites the Dust - rzucanie World of Warcraft - Gry

Zawartość

Co kwartał Blizzard publikuje swoje aktualne numery abonentów, a co kwartał (z wyjątkiem tuż po nowych rozszerzeniach) wydaje się, że liczba maleje. W zeszłym tygodniu dodałem się do tej statystyki.



Najpierw zacznę od wyjaśnienia, jakim graczem byłem.

Grałem w tę grę od połowy Płonąca krucjata ekspansja. Dla tych, którzy nie są dobrze zorientowani w grze, Płonąca krucjata został wydany w styczniu 2007 r., a następnie Gniew Króla Lisza w listopadzie 2008 roku. To sprawia, że ​​zaczynam grę gdzieś około wiosny 2008 roku, chociaż rzeczywista data mi się wymyka. W przeszłości grałem w inne gry, ale przesadą byłoby nazywać mnie graczem w tym momencie. World of Warcraftjednak zmieniło moje życie.

Grałem księdza, klasę, którą wybrałem, ponieważ uważałem, że byłoby miło móc uzdrawiać ludzi, pomagać im. W tym momencie nie miałem pojęcia o zorganizowanej grze. Wyobrażałem sobie, jak biegnę obok innych bezimiennych graczy i rzucam na nich uzdrowienie w potrzebie. Wydawało się, że pasuje do mojej osobowości; Lubię pomagać. Nie zważając na wszystkie mechaniki gry i zupełnie nie znający się na żargonie gier, biegałem wokół Elwynn Forest, rzucając uzdrowienia i uderzając maleńkie stworzenia. Ostatecznie, kiedy wyruszyłem na Westfall, obszar o wyższym poziomie (ale wciąż bardzo wcześnie w grze), poproszono mnie o wyleczenie lochu, miejsca zwanego „Deadmines”. Zgodziłem się i poszliśmy.


Prawdę mówiąc, była to katastrofa, ale był to pierwszy krok dziecka w mojej ewolucji jako uzdrowiciela. Dowiedziałem się, co robię i dobrze się tego uczę. W rzeczywistości porzuciłem wszystkie inne działania w grze. JEDYNIE leczyłem lochy. Moim celem było utrzymanie mojej partii przy życiu za wszelką cenę. Dołączyłem do kilku słabych gildii, ale w końcu zdałem sobie sprawę, że chciałem spróbować swoich sił w tej rzeczy, zwanej „najazdem”, która podobno przypominała lochy na sterydach z większą ilością graczy i trudności.

To był dla mnie początek.

To były drzwi, które otworzyły się na wspólnotę, w której się zatraciłem. Wyleczyłem moje serce dla mojej gildii i kiedy poczułem, że nie mogę iść z nimi dalej, dołączyłem do najwyższej gildii rajdowej na moim serwerze. Poziom po poziomie zmierzyliśmy się z każdym szefem, którego rzucił na nas Blizzard i ostatecznie, gdy otrzymaliśmy taką możliwość, pokonaliśmy je w trybie trudnym, a następnie w trybie heroicznym. W tym procesie utworzyliśmy własną społeczność. Solidna grupa naprawdę zabawnych, wykształconych dorosłych. Staliśmy się kimś więcej niż tylko kumplami z gier, zostaliśmy przyjaciółmi.


W razie potrzeby gildia wezwała mnie do pomocy jako oficer; stanowisko, które ostatecznie doprowadziło mnie do zostania Guild Managerem, pracą, którą utrzymywałem, dopóki nie anulowałem mojej subskrypcji, zaledwie kilka dni temu. Nazywam się Menadżerem Gildii pracą, ponieważ tak właśnie jest. Prowadziłem organizację, która wymagała od nas znalezienia wysokiej jakości zawodników o dobrych postawach, którzy byliby gotowi poświęcić 20-25 godzin tygodniowo pracy na zero wynagrodzenia. Dla tych, którzy nigdy nie brali udziału w najazdach końcowych, liczba ta może wydawać się nierealistyczna, ale zaatakowaliśmy 3-5 nocy w tygodniu przez 3,5 godziny w nocy. Dodaj zbędne zadania, które towarzyszą najazdom, takie jak dzienniki, rolnictwo i badania dotyczące spotkań, i osiągnąłeś status drugiego zadania. Było dużo pracy dla graczy i jeszcze więcej pracy dla oficerów, ale zrobiliśmy to dla miłości wyzwania i przyjaźni, które stworzyliśmy po drodze.

Ale prowadzenie gildii najeźdźców jest stresujące.

Łatwo jest zająć pozycję w rankingu, a kiedy to zrobisz, trudno będzie się wycofać i to sprawia, że ​​rekrutacja jest jeszcze trudniejsza. W grze, która wyniszcza długoletnich graczy, utrzymywanie grupy składającej się z dwudziestu pięciu (a potem zaledwie dziesięciu) kompetentnych i wykwalifikowanych graczy staje się coraz trudniejsze. Dodając niefortunny fakt, że byłem jednym z garstki uzdrowicieli i głównym cheerleaderką gildii, nigdy nie miałem przerwy.

Wydaje mi się, że to długa i krótka rzecz, że się wypaliłem. Zdarza się. Nagle gra, w którą spędziłem cały swój czas i energię przez tak wiele lat, przestała sprawiać przyjemność. I moonlighted grając w inne, nowsze gry tylko po to, by wrócić i uświadomić sobie, jak przestarzała była moja gra.W końcu zdałem sobie sprawę, że mam już dość. Z ciężkim sercem poinformowałem gildię o moich planach i przekazałem kierownictwo gildii zaufanemu oficerowi. Na szczęście dla mnie spora część osób, z którymi uwielbiam się bawić, również rozgałęziła się na inne gry, więc będę mógł kontynuować z nimi. Ci, którzy chcieli kontynuować rajd, przenieśli się jako grupa na inny serwer i gildię. Z pewnością życzę im wszystkiego najlepszego.

I tak toczy się życie. Zacząłem grać w inne gry MMO, oczywiście bardziej swobodnie; Zacząłem pisać więcej o moich doświadczeniach w grach, a nawet wracam do niektórych gier, które mogłem przegapić, tak skupionych na jednym. Mamy nawet spotkanie gildii z prawdziwego zdarzenia, mimo że nie wszyscy są już w tej samej gildii ... lub w grze.

Jeszcze jedno ... dziękuję Blizzardowi za stworzenie tego świata dla nas, dla mnie. Zawsze będę fanem.