Pamiętasz tę grę, w której ten rosyjski facet pobił Amerykanina i uratował dzień?
Naprawdę? Bo ja nie.
Mogę wymyślić milion i jedną grę, w której jednak stało się coś przeciwnego. Rząd rosyjski ma jednak dość tego typu gier i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
Tak, dobrze to czytasz. Rosyjski rząd zamierza stworzyć własne gry wideo, które malują Rosjan w pozytywnym świetle.
Według artykułu na stronie Forbesa, rosyjski rząd „ma dość gier wideo, które pokazują rosyjskich żołnierzy jako zabójców zamiast superbohaterów”. To jest, jak sądzę, zrozumiałe stanowisko. To znaczy, kiedy postać pojawia się w grze i mówi rosyjskim akcentem, twoją pierwszą reakcją jest ogólnie: „Och, hej, oto zły człowiek”.
To nawet niekoniecznie świadome. Jest tak wiele gier i filmów, w których rosyjski facet jest zimnym, bezdusznym złoczyńcą, którego bohater musi pokonać, aby uratować dzień. Rosyjskie postacie są używane jako złoczyńcy we wszystkim Air Force One do Iron Man 2. W szkole prawie wszystko, czego uczniowie dowiadują się o Rosji, dotyczy komunizmu lub krwawych egzekucji Romanowów. Nie do końca zadatki na bohaterów, prawda?
Niestety wydaje się, że do tej gry wybrano niewłaściwy temat. Zamiast wybrać jakieś ważne i bohaterskie wydarzenie w historii Rosji, rząd postanowił oprzeć grę na Cesarskiej Rosyjskiej Służbie Powietrznej i ich osiągnięciach w I wojnie światowej. Nie walczył z Napoleonem ani ich działaniami jako Alianci w II wojnie światowej, ale stosunkowo nieznanym flota powietrzna, która działała tylko przez siedem lat.
Tworzenie gier w ten sposób to świetny pomysł w teorii. Rosyjski rząd ma szansę pokazać inną stronę swoich ludzi. Jest po prostu źle wykonywany i nie przewiduję, że ta gra będzie się dobrze sprzedawać.